niedziela, 13 marca 2011

Dzięcięcy szampon na zakręconą głowę

Jakiś czas temu na wizażu rozgorzała dyskusja nt. ewentualnej szkodliwości szamponów przeznaczonych dla dzieci stosowanych przez dorosłych. Oczywiście znawczynie składów, niczym pogromczynie mitów, szybko wyjaśniły że nie ma w nich niczego po czym wyłysiejmy kompletnie lub wyrośnie nam trzecia ręka, mimo to polecam odszukać sobie ten temat na fryzjerskim, dla mnie takie tematy są bardzo ciekawe i pouczające.
Nie jestem wielbicielką szamponów dla dzieci. Przede wszystkim, czytając składy przeraża mnie, że popularne firmy produkują niby łagodne, dopuszczone przez dermatologów środki dla maluszków a mnie bierze przerażenie że miałabym noworodka wykąpać w SLSach, parabenach, pq... Nie jestem histeryczką, nie jestem zwolenniczką zamykania dzieci w szklanej kopule z dala od zagrożeń, nawet urojonych, ale no litości. Dzisiaj i tak każde dziecko jest alergikiem i po co jeszcze kusić los i narażać na dodatkowe podrażnienia? A niektóre składy przerażają, nie używałabym tego na sobie, co dopiero na dziecku. Dlatego nie można iść do sklepu i wziąć pierwszy lepszy szampon dla dzieci z półki bo to nie jest takie proste, może się okazać że akurat trafiło się coś wcale nie lepszego od zwykłych, drogeryjnych szamponów.
Czego zatem dla mnie nie powinien mieć taki szampon? SLS, SLeS, różnych silikonów, q, pq, parabenów, skład powinien być możliwie krótki, bez zbędnych dodatków, z łagodnymi detergentami i najlepiej bez konserwantów czy zapachu chociaż tego ciężko unikać, jednak idealnie dla mnie byłoby, gdyby ich nie miał.
Sama mam nieco wątpliwości co do łagodności niektórych detergentów ale w końcu nie można mieć wszystkiego, z pewnością te użyte w tych szamponach są nieco łagodniejsze od tych używanych powszechnie.
Zacznę może od opinii o jednym z wizażowych hitów ;)
(zdjęcie pochodzi z internetu, nie jest moją własnością) 
Szampon lub żel do mycia Babydream (mają chyba bardzo podobne składy i nadają się do mycia), dostępny w drogeriach Rossmann, cena niewielka. I tyle dobrego na ich temat. Szampon kupowałam kilka ładnych razy, użyłam raz czy dwa, zniechęcałam się i oddawałam. Z moich włosów robi wielką dziwną watę w którą ciężko nawet wetrzeć odżywkę, włosy są splątane, niemiłe w dotyku jeszcze kilka dni. Ale żel to dopiero jest porażka... Z włosami robi dokładnie to samo co szampon, oba są ciężkie, gęste i kremowe, ciężko się je spienia i rozprowadza, w dodatku wydobyć go to katorga, butla jest strasznie twarda a dziurka skonstruowana tak, że aby wydobyć małą porcję do umycia chociaż włosów muszę mocno dusić butelkę dwiema rękami i wtedy się da, strasznie irytujące. Dlatego postanowiłam zużyć go do kąpieli. Efekt - okropne, bolące, czerwone uczulenie na połowie ciała które 2 tygodnie nie chciało zejść. Podejście drugie - mycie pędzli. Które po myciu 2x tym specyfikiem, nałożeniu odżywki, potem po suszeniu, wytarciu, przez 3 dni uczulały mnie na całej twarzy, szyi, tam gdzie się pędzlami miziałam. Brak słów. Nie mam pojęcia, co mnie tak uczuliło ale na widok tych specyfików zacznę spluwać przez lewe ramię.
Jakimś cudem, nie poddałam się jednak. W Drogeriach Natura można kupić kosmetyki dla dzieci firmy Sanosan, ja skusiłam się na szampon,  w zasadzie identyczny jak ten ale malinowy.
(zdjęcie pochodzi z internetu, nie jest moją własnością)
Zapach - cudowny. Ceny nie pamiętam ale niska, atrakcyjna. Opakowanie wygodnie, nie wylewa się szampon ani nie trzeba się namęczyć żeby go wydobyć, wypustki na butelce sprawiają, że się nie ślizga. Skład taki, jak być powinien. Użycie, zarówno metodą kubeczkową (czyli biorę słoik lub inne opakowanie, wlewam porcję szamponu i dobrze mieszam, spieniam, dopiero taką substancję wylewam na głowę) jak i 'normalnie' jest bardzo przyjemne, dobrze się rozprowadza, jest taki jakby lekko żelowy, zapach jest przecudowny i przemiły chociaż nie utrzymuje się na włosach. To raczej dobrze bo jest duża przyjemność podczas mycia a później nie kłócą i nie łączą się zapachy szamponu, odżywki, perfum... Włosy są przede wszystkim umyte. Delikatnie, bardzo delikatnie widać zmianę w fakturze, nie jest to taka wata jak po BD ale nie są cudownie gładkie ale nie plączą się i wystarczy odżywka i wszystko jest ok. Bardzo przyjemny produkt, mam wielką ochotę na jego bananową wersję.
(zdjęcie jest mojego autorstwa i przedstawia kosmetyki z mojej kolekcji) 
A to produkty, które obecnie mam w łazience, nie są, jak widać, szamponami dla dzieci ale wskakują do tego zestawienia z racji bycia bezsl(e)sowcami, dopiero znalazłam to zdjęcie. Od lewej -szampon Rainforest do włosów suchych by TBS, Tigi Catwalk Curlesque, upiorny żel Babydream, miniaturka szamponu dla piratów Liliputz z Rossmanna.
The Body Shop nie tak dawno temu wypuścił serię Rainforest bez SLS, silikonów, parabenów czym się szczyci. Szamponik ten mam z bardzo przyjemnego zestawu kupionego jesienią, oprócz niego była miniaturka odżywki z tej samej serii, masło do włosów oraz cudowny, niestety plastikowy, grzebień z szeroko rozstawionymi zębami. Skład wcale nie jest taki krótki, z najważniejszych rzeczy zawiera miód, glicerynę, dwa jakieś oleje i niestety pq-6, do ideału jak widać mu trochę brakuje. Myjadła używam od czasu do czasu do tej pory bo myje dobrze, nie watuje, wszystko jest super, jednak szkoda mi trochę kupować dużą butlę, nie jest do wielki wydatek ale wiem, że szampon będzie stał i się kurzył bo sama sięgnę po niego może 2x w miesiącu. Po prostu mycie odżywką jest dla mnie idealne i nie mam potrzeby specjalnie komplikować sobie pielęgnację stosując OMO bo niezbyt wiem, czy codzienne mycie skalpu nawet tak łagodnym szamponem by mu się spodobało. Jednak was zachęcam do wypróbowania, dostępnych jest 3 lub 4 serie, do włosów tłustych, suchych, farbowanych i chyba coś jeszcze ale teraz nie pamiętam dokładnie a internet chodzi mi tak tragicznie że zanim ja to znajdę to 3 dni miną... zachęcam więc do samodzielnych badań ;-)
Tigi... to szampon, którego użyłam może z 3 razy przez kilka miesięcy, zakupiłam cały zestaw tych kosmetyków więc będą się przewijać przez tego bloga co jakiś czas. Dobrze myje, ładnie pachnie, miła kremowa konsystencja, skład ma jednak długi, z różnymi dodatkami, zarówno ekstraktami jak i konserwantami, nie każdemu może to odpowiadać. Chyba jednak oddam go zakręconej kuzynce, już lepiej żeby myła włosy tym niż byle szamponem. 
A to małe, niebieskie stworzonko zapowiada się obiecująco. Użyłam go raz, w piątek , pojedyncze mycie przed biovaxem, do dzisiaj włosy nie są przetłuszczone, jedynie loki po nocy mam potargane ale tak to ani śladu brudu, gdyby je zreanimować dobrze to mogłabym z powodzeniem wyjść do ludzi. Zapach ma ładny, zużyłam go może z łyżeczkę, bardzo wydajny, dobrze rozprowadził się po skalpie i włosach i o dziwo, zostawił je gładkie i miękkie. W dodatku za nim przemawia to, że można zakupić na próbę, lub jeśli ktoś używa delikatnych szamponów tak często jak ja, właśnie takie maleństwo za symboliczną cenę. Niestety, to opakowanie wcale nie jest takie fajne ale cóż się spodziewać po takim rozmiarze, trzeba uważać ba ma dość dużą dziurę, może trochę szamponu uciec, a zakrętka sprawia mi problemy zarówno przy otwieraniu jak i zamykaniu ale ja jestem po prostu niezdarą i problemy takie mam ze wszystkim. Skład nie jest zbyt krótki ale szamponik zawiera panthenol, wyciąg z miodu i niestety methyl paraben i pg-7 ale przynajmniej zapach ma na samym końcu składu, tuż przed jednym konserwantem. Planuję dziś i kilka dni z rzędu myć nim włosy codziennie i wtedy ocenię jak się sprawuje, póki co jestem zadowolona.
Jakiś czas temu w sklepie przypomniałam sobie, że nie mam czym myć włosów. Chciałam spróbować czegoś nowego a i nie znalazłam żadnej odpowiedniej odżywki do mycia dlatego na dziecięcym wzięłam szampon Nivea z rumiankiem, o coś takiego.
(zdjęcie pochodzi z internetu, nie jest moją własnością) 
Składowo dla mnie ok, zapach, buteleczka, cena - wszystko znośne. I tak myłam sobie nim przez tydzień włosy po czym stwierdziłam że są lekko podsuszone a w pielęgnacji zmieniłam tylko sposób mycia. Winowajca był więc jeden. I tu mam problem. Bo z jednej strony nie mam porównania, nie myję na co dzień delikatnym szamponem włosów więc nie wiem, czy na inny szampon nie byłoby tej samej reakcji ze strony loków. Z drugiej, to przecież szampon przeznaczony do używania na maluszkach, powinien być tak zrobiony żeby absolutnie nic złego nie zrobić z włosami... Zużyłam go potem do kąpieli i pod prysznic, żadnej alergii nie odnotowałam a był wydajny. 
A to jedna z rzeczy, na którą się czaję - szampon Hipp.
(zdjęcie pochodzi z internetu, nie jest moją własnością) 
Niestety, ostatnio w portfelu pustki więc jeszcze przez jakiś czas obejdę się smakiem ale czytałam o nim wiele dobrego i mam nadzieję, u mnie też się sprawdzi. W sumie to chcę spróbować z czystej ciekawości, póki co Liliputz wydaje się być dobry ale przecież zawsze coś może się okazać lepsze ;-) Ostatnio przygotowując się do umycia włosów babci podebrałam ten szampon mojemu najmłodszemu kuzynowi, dobrze się spienił, pachniał średnio ale, co najważniejsze, nie podrażnił babci-alergiczki a włosy dłużej pozostały świeże.
(nie mam zielonego pojęcia dlaczego po ostatnim zdjęciu tekst nie daje się zrobić inaczej niż po środku)
Delikatne szampony mają niewątpliwe zalety, Odpowiednio dobrane myją dzięki łagodnym detergentom a nie podrażniają z powodu ograniczonej ilości składników. Są w stanie usunąć niektóre, niezbyt ciężkie, silikony. Mogą być alternatywą dla szamponów, o jakiś pisałam ostatnio - mocnooczyszczających slsesowców, zawsze warto spróbować jednak trzeba w takiej sytuacji zrewidować wszystko, co nakładamy na włosy, czy na pewno są tam tylko takie składniki które zmyjemy  potem za pomocą sodium coco-sulfate czy cocomidopropul betaine ;-)

A jakie są wasze doświadczenia z podobnymi środkami? 

13 komentarzy:

  1. Muszę przyglądnąć się w naturze temu szamponowi sanosan, bo nie zwróciłam na niego uwagi :)
    kolejny świetny, długi wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Otagowałam Cię :) http://anwena.blogspot.com/2011/03/sunshine-blog-award.html Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawy blog :)
    obserwuję i liczę na to samo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja zamierzam sobie kupic oliwke babydream do olejowania wlosow,m ta firma jest podobno dobra:) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. miałam szampon babydream, ale denerwowało mnie, że włosy zaraz po umyciu były takie "tępe"... Teraz myję balsamem do kąpieli dla mam, też babydream i jestem zadowolona. Chociaż podejrzewam, że wrócę do Alterry :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się przymierzam do babydream :)

    OdpowiedzUsuń
  7. u mnie BD sprawdzil się okropnie ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. Super temat ! ;) Może zajrzysz do mnie, myślę ze świetnie byś mi doradziła .

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z madziową. Moje włosy robiły się właśnie jakieś tępe, świszczące... Dziwne po prostu. To chyba nie dla mnie. Aktualnie używam Alterry.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja muszę szukać delikatnych szamponów, ponieważ moja skóra głowy nie toleruje SLS i SLES. Mam po nich łupież. O dziwo, sodium coco-sulfate, który również jest silnym detergentem, ale pozyskiwanym naturalnie, nie robi mojej głowie krzywdy.

    PS Jeśli możesz, to wyłącz weryfikację obrazkową:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi tam szampon BD za bardzo nie szkodził, ale po długim stosowaniu wywoływał swędzenie skalpu. Obecnie myję BDFM (czasem odżywką) i nie narzekam.
    Ciekawa jestem szamponiku z Natury.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś otagowana przez http://mystraighthair.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Sama nie dawno wykonczylam szampon BD i mam mieszane uczucia... Niby bardzo dobrze oczyszczal wlosy, swietnie zmywal oleje, ale wydaje mi sie, ze troche podraznial mi skalp ;/
    zainteresowal mnie Twoj blog :) Obserwuje

    OdpowiedzUsuń