środa, 9 marca 2011

Mycie włosów odżywką

Kilka ładnych lat temu, jako nastolatka, przeczytałam gdzieś w internecie o metodzie mycia włosów odżywką. Miała być łagodna dla skóry głowy oraz niewysuszająca włosów a przy tym wystarczająca do odpowiedniego oczyszczenia ich. Ponieważ skłonności do eksperymentowania mam od dawna, zafascynowana poleciałam do łazienki... i do dziś jest to mój ulubiony sposób mycia. Początki były trudne, nastolatka, problemy z przetłuszczaniem powszechne w tym wieku prawie zniechęciły mnie ale uparta ze mnie bestia, całe szczęście. Pamięci nie mam zbyt dobrej ale jestem pewna, że pierwszym myjadłem były balsamy Mrs. Potter's, które w zależności od wersji nieco się różnią ale generalnie wyglądają tak
(zdjęcie pochodzi z internetu, nie jest moją własnością)

Balsamy te gościły u mnie w domu od kiedy pamiętam, było to wielkie odkrycie kosmetyczne mojej mamy z którego ja też korzystałam, na szczęście mama dbała o to żebym od dość młodych lat używała chociaż takiej odżywki i dziękuję jej za to, wolę nie wyobrażać sobie jak by wyglądały moje kręcone włosy bez tego w tamtym czasie. 
Z początku, jak wspomniałam, nie było wesoło. Włosy przetłuszczały się błyskawicznie, na szczęście miałam czas a do szkoły blisko więc codziennie myłam głowę rano, przed szkołą, dzięki temu byłam w stanie przeczekać tłusty okres, po którym skalp uspokoił się i mogłam cieszyć się myciem odżywką. Od tego czasu minęło jakieś 6-7 lat i myślę, że w bardzo dużym stopniu zawdzięczam myciu odżywką to, że mimo szalonych eksperymentów z pielęgnacją i koloryzacją na mojej głowie nie zrobiło się całkiem pusto lub nie zostało mi wielkie siano. 
Ostatnio trudniej mi nieco znaleźć ten produkt, zwykle kupuję go w Leclercu lub Kauflandzie, niestety jego cena, kiedyś bardzo atrakcyjna w stosunku do pojemności, poszła w górę i obecnie taniej niż 9 zł nigdzie go nie widziałam.
Przez ten czas przetestowałam bardzo wiele produktów. Zapewne wszystkie odżywki i balsamy Mrs. Potter's, szczerze mówiąc nie widzę między nimi zbyt wielkiej różnicy. Wprawdzie zawierają lekki silikon ale jest on zmywalny wodą więc mam nadzieję, że znika z włosów razem ze spłukaniem odżywki. Nadaje fajny poślizg i włosy są lekko nawilżone. Wiele razy używałam także znanych kosmetyków firmy Gloria, maski i emulsji.
(zdjęcie pochodzi z internetu, nie jest moją własnością)

Mimo, że to polska, dobra i tania firma dostanie ich stacjonarnie wcale nie jest takie proste. Czasami trafiają się w osiedlowych sklepikach, kioskach, sklepach Społem, hipermarkecie (wydaje mi się, że czytałam o tym, że pojawiają się w Carrefourze, sama widziałam i zaopatrywałam się w Auchan). Odstraszać może PRLowski wygląd i okropny zapach a w przypadku emulsji bardzo brzydki kolor. Ja nie jestem jednak wielką pedantką jeśli chodzi o takie rzeczy, najważniejsze jest działanie. A produkty te myją wg mnie bardzo dobrze, maska dodaje się także do wzbogacenia, ładnie łączy się z innymi składnikami. Minusem jest mała wydajność obu a niestety nie są najtańsze biorąc pod uwagę stosunek pojemność - cena.
Edit: No i prawie zapomniałam o kolejnych produktach - odżywkach Hegron!
(zdjęcie pochodzi z internetu, nie jest moją własnością)
Nie lubię tego zapachu. Konsystencja jest dla mnie zbyt rzadka a opakowanie niewygodne, wielkie butle z dużą dziurą zwiastują problem bo najczęściej wylewa się zdecydowanie za dużo i zwyczajnie marnuje. Z wydajnością też jest kiepsko, myje przeciętnie. W sumie to dostępność też nie jest powalająca, jest w Kauflandzie, czasami osiedlowym sklepiku, cena ok. 8-9 zł za półlitrową butlę.
Bardzo dobrze do mycia nadają się również odżywki bez spłukiwania Joanna Naturia, Kallos mleczny oraz odżywki Isana, dawniej Yung,na zdjęciu wersja biała, z olejkiem babassu.
(zdjęcie jest mojego autorstwa i przedstawia kosmetyki z mojej kolekcji)

Rozpoczynając, zgodnie ze zdjęciem, od Isany - moja ulubiona odżywka. Gęsta, dobrze myje, niewiele jej zużywam, ładnie pachnie i zostawia włosy nawilżone. W promocji 400 ml można dostać za mniej niż 4 zł. Z tej samej serii dobra jest również jej różowa siostra, proteinowa odżywka, ma takie same właściwości, może uczucie nawilżenia trochę mniejsze. To produkty, które zawsze są w moim koszyku gdy wchodzę do Rossmana :) Wspomnę tylko, że Isana jest marką firmy Rossman i jest dostępna tylko w tych drogeriach.
Kallos mleczny - odżywka, która wiele zamieszania zrobiła na różnych forach o urodzie. Wg mnie? Hm, kilka lat używałam jej regularnie, jak odżywki, spełniała swoją funkcję. Jednak patrząc na skład niezbyt wiem, która rzecz sprawia, że z włosami dzieją się takie cuda jak niektóre użytkowniczki opisują ale cóż, nie mnie sądzić, w końcu niektórzy chwalą sobie mycie włosów szarym mydłem. Ostatnio jednak moje włosy są chyba najdłuższe w moim życiu a na pewno najbardziej kręcone przez co wymagają bardzo dużo nawilżenia, chociaż nie katuję ich prostownicą, ograniczam suszarkę, używanie silnych detergentów etc. Dlatego teraz najlepiej sprawdza się do wzbogacania a także do mycia, chociaż nie stosuję jej w tym charakterze zbyt często. Zwykle wtedy, gdy w zasięgu wzroku nie mam innego myjadła a nie chce mi się szukać. Oczywiście genialnie pachnie, konsystencja jest przyjemna, niewiele potrzeba żeby umyć dobrze skalp i włosy. W internecie można znaleźć ją za ok. 13 zł za litr, pamiętać trzeba jednak o kosztach przesyłki które przy tej wadze są znaczne, najlepiej więc zamawiać hurtowo bądź poszukać sklepu fryzjerskiego w okolicy co i ja mam zamiar zrobić. 
I moje ulubione Aśki. Cena ok. 4-5 zł za 200 ml, dużo rodzajów o rozmaitych przeznaczeniach i zapachach, konsystencja chyba zawsze taka sama, biała, rzadka, lekko kisielowata jak dla mnie. Myje bardzo przyzwoicie ale dla mnie na dość długie włosy zbyt wiele produktu idzie na jeden taki zabieg. Po prostu - gdy nie ma czym umyć, można umyć tym i będzie dobrze.
Dla mnie jednak ideałem do mycia jest Isana z olejkiem babassu, tania, w częstych promocjach, dobrze dostępna, wydajna, ładny zapach, myje prawie do skrzypienia :)
Bardzo proszę w komentarzach o refleksje - nt. tej notki a także waszych osobistych doświadczeń z myciem odżywką.
Chcę tylko jeszcze wspomnieć, że wyjątkowo miło spędziłam czas pisania tej notki - włosy schną sobie pachnące, herbatka z passiflorą a obok kokoszący się kot w słońcu, cudowny dzień :)

4 komentarze:

  1. Nic z tych kosmetyków n ie próbowałam! hmm może trzeba to zmienić! Zapraszam do mnie http://sarrkaaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny i długi post, takie lubię :D
    Ja myję teraz tylko balsamami mrs. potters, lubię też czasem umyć tą isaną z babassu, hegronów też nie lubię, bo rzadkie i wylewają się. No i zapach mają straszny. Kallos na moich włosach sprawdził się tak sobie, puszył się, zużyłam go właśnie do mycia.

    Czekam na dalsze długie wpisy :):)

    OdpowiedzUsuń
  3. czesc! a ja mam pytanie takie : jak robisz zeby ta odzywa sie spienila na glowie jak nia myjesz wlosy? ja dzisiaj pierwszy raz umylam wlosy odzywka Dove i ni cholery za przeproszeniem nie chcialo sie pienic...

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Zanettt, przede wszystkim nie jestem przekonana, czy odżywka, którą myjesz, jest do tego odpowiednia. Nie każda nadaje się do mycia, musi być jak najprostsza i zawierać delikatny detergent, bez silikonów, pq, parafiny, z pewnością taki skład mają te, o których pisałam. I odżywka raczej Ci się nie spieni, nie liczyłabym na to ;) to nie jest szampon, nie ma substancji spieniających. Dlatego właśnie odżywki zużywa się więcej niż szamponu, potrzebujesz jej więcej, żeby pokryć włosy i 'czuć', że jest. Po prostu masujesz skórę głowy, włosy, ja robię to trochę dłużej niż przy szamponie.
    Odżywką, którą teraz używam, jest Mrs. Potters z nowej serii z aloesem i jedwabiem, i ona o dziwo potrafi się spienić jeśli nie zmywa się nią oleju. Czasem za pierwszym i za każdym razem przy drugim myciu, o ile włosy są dobrze mokre.
    Ale nie przywiązuj zbytniej wagi do tego spieniania się. To na prawdę nie ma wpływu na właściwości oczyszczające, chociaż rozumiem, że do piany jest się bardzo przyzwyczajonym kiedy dopiero zaczyna się przestawiać na mycie odżywką :)

    OdpowiedzUsuń